Strona główna - Artykuły
Artykuły
- Ireneusz Jeleń, wychowanek Piasta Cieszyn, znalazł się w kadrze Janasa
Czerwiec 2005: Marzę, by znowu zagrać w kadrze i pojechać z chłopakami na
mistrzostwa świata do Niemiec - mówił piłkarz. Maj 2006: Jestem w szoku.
Jadę!
Moje marzenie się spełniło. Teraz zrobię wszystko, by zagrać choć parę
minut w którymś ze spotkań - wyznaje w rozmowie z DZ Ireneusz Jeleń.
Spotykamy się w środę. Irek ma kilka dni wolnego przed wyjazdem na zgrupowanie
z kadrą. Załatwień jest sporo. Na domiar złego jego żona słabo się poczuła i
wylądowała w szpitalu. Ale Irek ma nadzieję, że uda się zabrać ją i synka Kubę
ze sobą do Szwajcarii, gdzie kadra będzie przygotowywała się do mundialu.
- Liczyłem, że dostanę powołanie i pojadę. Ale jak oglądałem ogłoszenie
składu "na żywo", to zwątpiłem, gdynie nie znalazłem się w gronie
pomocników. Potem zobaczyłem, że jestem nominowany jako napastnik. Byłem pewny,
że pojadą "Żuraw", "Franek" i Rasiak. A tu taka niespodzianka!
Byłem w szoku. Do następnego dnia nie mogłem dojśe do siebie - przyznaje.
Transmisję z ogłoszenia składu kadry oglądał wraz z żoną i bratem Łukaszem,
w swoim mieszkaniu w Cieszynie.
- Tak się cieszę, że już nawet nie przejmuję się tym egzaminem
- przyznał wówczas Łukasz, który we wtorek zdawał maturę z polskiego. Mama Elżbieta
sama śledziła ogłoszenie składu kadry, bo jej mąż był na szkoleniu.
- Wszyscy po ciuchu liczyliśmy, że Irek pojedzie - przyznaje.
- Ale znajomi bardziej niż my byli tego pewni - dodaje pan Jan.
Rodzice są dumni z syna. Powtarzają, że wyjazd na mistrzostwa to było
jego marzenie.
- Marzył o olimpiadzie ale nie wyszło. Ma za to mistrzostwa świata.
Bardzo chciał coś osiągnąć w piłce i teraz mu się udało - podkreśla Elżbieta
Jeleń. Po ogłoszeniu składu kadry zebrali sporo gratulacji od znajomyeh
i obcych ludzi. Irek przyznaje, że także odczuł zmianę. - Gdy idę ulicą,
wiele osób mnie rozpoznaje. Zaczepiają i gratulują - wyjaśnia. A jest czego,
w końcu mundial to marzenie każdego piłkarza.
Zbigniew Janiszewski dwukrotnie pracował z obecnym napastnikieml
reprezentacji Polski. Pierwszy raz w Piaście Cieszyn.
- Zadebiutował w pierwszej drużynie, gdy miał 16 lat. To było dokładnie
w meczu przeciw Warcie Zawiercie. To był wysoki, chudziutki chłopak z nieszablonową
kiwką. Widać było, że ma smykałkę - wspomina trener. Kilka lat później
Janiszewski został trenerem Beskidu Skoczów. Gdy z klub odeszli
Artur Rozmus i Adrian Sikora, namówił działaczy,
by ściągnęli Jelenia do Skoczowa. Już w tym okresie widać było, że z Irka będzie
niezły piłkarz. Grając w czwartej lidze szybko dał się poznać jako snajper.
- To fajny synek. Skromny, ułożony. Wychował go asfalt na osiedlowym
boisku, gdzie spędzał całe dnie. Trenowałem go przez trzy lata. Nie sprawiał
żadnych kłopotów. Jak się powiedziało: Irek, pięć razy sto metrów, to biegał.
Nie wykręcał się, nie kombinował - zaznaczą Janiszewski.
Marcin Niemiec z Cieszyna, który z Irkiem chodził do
szkoły: - Bardzo się cieszymy z sukcesu Irka. Pamiętam, że nie można było
go ściągnąć z boiska. Mama przez okno wołała go do domu, a on tylko "napierał"
i "napierał" w tę piłkę.
W 2002 roku, z okazji jubileuszu skoczowskiego podokręgu, w Cieszynie
zagrały drużyny złożone z obecnych i byłych reprezentantów Śląska Cieszyńskiego.
Ekipa z takimi tuzami w składzie, jak: Jan Woś, Mirosław Staniek, Marek
Matuszek przegrała z amatorami 0:5. Cztery gole strzelił wówczas nikomu
nie znany bliżej... Ireneusz Jeleń.
- Do wielkiego futbolu wprowadził go Mieczysław Broniszewski,
który przyuważył go podczas sparingu Górnika Zabrze w Ustroniu.
Gdy został trenerem Wisły Płock, ściągnął Jelenia i dał mu
szansę gry. Piłkarz jej nie zmarnował. W tym sezonie Z Wisłą zdobył Puchar Polski.
Teraz pojedzie do Niemiec.
- Przyjdą znajomi, będziemy razem oglądać mecze I dopingować. Ale nerwy
na pewno będą - mówi mama. lrek sobie poradzi. Jest silny psychicznie
- dodaje Łukasz. - Trener powiedział, że jadę jako dubler. Ale będę walczył
o pierwszy skład - zapowiada Irek.
ŁUKASZ KLIMANIEC